Dzisiejszy dzień dobiega już końca. Troszeczkę zajęć było, ale jeszcze cieszę się wolnym od pracy. W tym miesiącu jakoś mało pracuję, ale dzięki temu mogę bardziej skupić się na sobie i na swoim planie odżywiania i treningów.
Niestety dzisiaj muszę się przyznać, że po obiedzie, który był zdrową wersją tradycyjnego polskiego obiadu skusiłam się na 5 kostek mlecznej czekolady z orzechami Schogetten :(. Mówi się trudno ;) Jutro rano będzie trzeba po prostu to spalić, więc planuję 5 km biegiem na spokojnie, i nie będzie jutro wymówki, że brzydka pogoda oraz, że zimno. Trzymajcie za mnie kciuki ;)
Dzisiejsza zdrowa wersja polskiego obiadu, przyszykowany przez moją Mamcię ;)
W skład obiadu wchodzą:
1 kotlet mielony (po smażeniu odsączony na ręczniku papierowym)
kopytka z pełnoziarnistą mąką
surówka z marchewki i jabłka skropiona sokiem z mandarynki
sałata z ogórkiem, pomidorem i jogurtem naturalnym
kiełki z mieszanki chińskiej ;)
Było naprawdę przepyszne ;) No ale w końcu to obiad zrobiony przez Mamę ;)
Jutro za zrobienie obiadu jestem ja odpowiedzialna. W planach jest kurczak po chińsku. Mam zamiar sama zrobić go od podstaw, bez używania fixów Knora ani innych gotowych mieszanek. Przepis już znaleziony i wydrukowany, lista zakupów gotowa i jutro będę działać. Na pewno zdam relację i wstawię przepis jutro.
Życzę wszystkim miłej nocki i do przeczytania ;)
Pozdrawiam
NIEwidzialna